niedziela, 16 lutego 2014

Just do something.

Jesteśmy w życiu odpowiedzialni za wszystko. Jeżeli jesteś z czegoś niezadowolony, to Twoja wina. Albo jest nią to, że coś schrzaniłeś, albo właśnie to, że jesteś z tego niezadowolony. Bo cokolwiek by się nie wydarzyło, zgodnie z planem lub nie, to od Ciebie zależy co z tym zrobisz. Słowa "to nie zależy ode mnie" nie są więc żadną wymówką. Jak to powiedział pewien artysta: "Każdy problem ma rozwiązanie, jeśli nie ma rozwiązania to nie ma problemu." I nie jest to kwestia jakiegoś optymizmu, tak po prostu jest. Dlaczego mamy z tym tyle problemów?
Wszystko, co w życiu robimy możemy zrobić na conajmniej dwa sposoby: dobry i zły. I nieważne co mówimy, zawsze wiemy który jest który. Człowiek po prostu czuje czy postępuje tak, jak powinien. Często jednak brakuje nam tej wewnetrznej siły, żeby zachować sie tak jak trzeba i zamiast tej właściwej ścieżki podążamy tą łatwiejszą, wygodniejszą. Dlaczego tak się dzieje? Nieważne, ważne natomiast czy coś z tym robimy. Jeśli tak, to możemy sobie szczerze pogratulować. Jeżeli jednak nie... Na co jeszcze czekamy?

sobota, 15 lutego 2014

Lata lecą.

Ostatnio powoli przestaję rozumieć najbliższych mi ludzi. O ile z rodzinką ostatnio wszystko jest w porządku (jak tak teraz o tym myślę, to w sumie to też jest w jakiś sposób dziwne), o tyle w gronie najbliższych przyjaciół czuję się ostatnio wręcz obco. Może nie widzę jakiejś konkretnej zmiany w kontaktach z nimi, ale obserwując ich zachowanie mam wrażenie, że z upływem kolejnych lat cofają sie w rozwoju.
Weźmy na przykład moją "paczkę" ze szkoły. Nie zrozumcie mnie źle, kocham te dziewczyny, ale chwilami nie mogę ich znieść. Nie wiem, czy to przez różnicę wieku (trafiłem do tej szkoły dwa lata starszy od reszty klasy, bo wcześniej uczyłem się gdzie indziej), bo ani nie jest szczególnie duża, nigdy też nie była w żaden sposób odczuwalna i nie wpływała na relację z nikim, ale czuję się przy swoich przyjaciółkach jak stary, zrzędliwy dziad, bo one w moich oczach zaczynają zachowywać się jak gówniary, przy czym w przypadku jednej martwi mnie to szczególnie,  bo jest młodą mamą przecudownego dziecka.
Z resztą wychodząc poza to grono: ostatnimi czasy poznałem sporo dziewczyn, w większości starszych ode mnie. W ich towarzystwie jest... Inaczej. Potrafią rozmawiać o pasjach, o planach na przyszłość, o obawach związanych z nimi i nie tylko, o walce z przeciwnościami, o samodoskonaleniu i dążeniu do szczęścia. Aż mi wstyd, że nie potrafię o tym rozmawiać z połową moich przyjaciół, a niewielkie jest grono osób, które mogę tak nazwać.

Nie będę pisał, że wróciłem do blogowania i że od teraz wpisy będą pojawiać się częściej, bo nie mam pojęcia czy tak będzie. W zasadzie jest to mało prawdopodobne, bo zdechł mi laptop, a te wypociny powstały z użyciem telefonu (przy okazji - wybaczcie literówki itp.) Tak czy siak dzięki za komentarze i maile z pytaniami czy żyję. Żyję i mam się całkiem nieźle, po prostu jestem trochę zawalony nauką i robotą. A teraz chyba pora spać. Dobranoc!