Angelika nie wniosła posmaku osoby, z którą mogłoby łączyć mnie coś więcej niż zwykłe tolerowanie się na co dzień, a i to zdawało się przychodzić nie bez problemu. Podczas rozmów na forum całej grupy odniosłem wrażenie, że to właśnie jeden z tych typów dziewczyn, który przeciwstawia się cechom będącym na górze w mojej hierarchii wartości. Na jej niekorzyść przemawiał też fakt, iż w w tym nowym dla wszystkich środowisku, jakim niewątpliwie jest nowa klasa w nowej szkole, postawiła na niewłaściwą osobę, będącą uosobieniem większości znanych mi negatywnych cech.
Całe szczęście (choć nie od początku tak uważałem) z upływem kolejnych tygodni przejrzała na oczy i postanowiła poznać się bliżej z
Anetą.
O
Anecie mogę powiedzieć dużo, bardzo dużo. Od początku sprawiała wrażenie ciepłej i zabawnej osoby, którą rzeczywiście jest. Po pierwszych tygodniach spędzonych w nie do końca dobrze dobranym towarzystwie (ach, jak łatwo zamydlić mi oczy i zdobyć me serce słowami "nienawidzę matematyki"), gdy już poznałem lepiej całą grupę, powiedziałem sobie: Ona jest fajna. Od dziś będziemy kumplami. Jak się jednak okazało, była to transakcja wiązana, bo do Anety przykleiła się już
Natalia.
Niestety
Natalia była... Natalią. Co mogę o niej powiedzieć? Cóż, na pewno to, że miała powalający uśmiech... Nigdy w życiu nie widziałem takich braków w uzębieniu u kogoś w tym wieku.
No właśnie, wiek. Natalia jest rok starsza ode mnie, a co za tym idzie trzy lata starsza od reszty klasy.
Nie potrafię wytłumaczyć przeszłości jej edukacji, to zbyt pogmatwane. W zamian za szkolne zaległości spodziewaliśmy się od niej większej dojrzałości. Przeliczyliśmy się i to bardzo, ale szkoda strzępić klawiaturę pisząc o tym. Natalia skończyła edukację w naszej szkole po roku i tym sposobem zniknęła z naszego życia.
Podczas drugiego semestru gdzieś w tle, po cichutku zaczęła pojawiać się
Iza.
Iza nie chodziła na zajęcia jak reszta klasy, nie mogła. Jest ona bowiem najmłodszą mamą jaką znam, mamą najbystrzejszego malucha jakiego znam. Przez zaistniałą sytuację uczyła się w domu, jednak należała do naszej klasy. Pożyczała zeszyty i notatki od Anety, w ten sposób nasze drogi spotkały się po raz pierwszy. Po wakacjach, od początku drugiej klasy Iza zaczęła już edukację w szkole, trzymając się z Anetą i ze mną. Przez ten czas działo się wiele, wystarczyło by na całkiem ciekawą książkę. Cała nasza trójka mocno się ze sobą związała, dołączyła do nas też Angelika. Przez te trzy lata powstała między nami prawdziwa przyjaźń, która cały czas zacieśnia swoje więzy. Dzięki temu wiem, że nie jest to paczka, która rozpadnie się po ukończeniu szkoły.
Nie może w tym poście zabraknąć słowa o
Agnieszce.
Agnieszka... Zapewne nawet tego nie czyta, choć może to i lepiej.
Aga jest niezwykła. Teraz może w nieco inny sposób niż kiedy się poznaliśmy, ale nigdy nie pozbędzie się brzemienia swojej niezwykłości. Żadne słowa, które tutaj napiszę, nie oddadzą jej osoby.
To dzięki niej robię to, co robię. Dzięki niej postanowiłem zmienić szkołę, zmienić zawód, zacząć wszystko od nowa. Dzięki niej wylądowałem w Krakowie, zatem to dzięki niej poznałem swoich przyjaciół. Nawet za czytanie tego bloga możecie jej podziękować (lub ją przeklinać). Jej zawdzięczam dwie trzecie dobra, które spotkało mnie w życiu.
Aneta troszczy się o mnie jak matka. Iza i Andzia jak starsza i młodsza siostra.
Aga z kolei troszczyła się o mnie jak... Aga. Jak nikt wcześniej i jak nikt nigdy nie będzie.
Potrafiła w ciągu jednej minuty przytulić mnie i wyściskać jak pluszaka, po czym nieumyślnie kopnąć piętą w podbródek.
Niestety, jak się okazało nie pasujemy do siebie, lecz chyba zbyt długo staraliśmy się z tym walczyć próbując być razem. Po naszym ostatnim zerwaniu nie potrafię być dla niej przyjacielem. W sumie nigdy nie potrafiłem. Za zbyt trudne uważałem patrzenie jak ktoś, z kim tak długo starałeś się ułożyć swoje życie będzie układał je z kimś innym.
Minęło siedem miesięcy. Próbowałem z nią żyć na różnych płaszczyznach, z różnym skutkiem.
Teraz nasze życia toczą się nieco inaczej, dużo się zmieniło. A ja mam zamiar zmienić jeszcze więcej.
Przelałem tutaj kawałek swojego życia. Tym, którzy tu zaglądają należy się, by wiedzieli o mnie coś więcej niż pisałem do tej pory, a to chyba lepsza metoda niż pisanie o swoich ulubionych filmach, książkach czy wklejanie zdjęcia pulpitu albo pokoju. Mam nadzieję, że nie straciłem właśnie swojego wysoce elitarnego grona czytelników. :)
Pozdrawiam wszystkich mających cierpliwość, żeby to czytać.