czwartek, 30 maja 2013

Miłość od pierwszego wejrzenia.

Wierzycie w nią? Ja wierzę. Od trzech dni, kiedy to spotkałem .

Byłem wtedy u kumpla. Nagle zadzwonił jego kuzyn z informacją, że wpadnie z wizytą.
Miałem już okazje go poznać, spoko gość. Mieliśmy kilka wspólnych zainteresowań, więc nie narzekaliśmy nigdy na brak tematów do rozmów, w zasadzie nawet się ucieszyłem na jego przyjazd - kiedy się spędza w "babskim" gronie tyle czasu co ja, spotkania w męskim towarzystwie są naprawdę fajną sprawą. Można pogadać o sporcie, motoryzacji, dziewczynach... Sami wiecie. Nie minęło nawet pół godziny, kiedy rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Nie spodziewaliśmy się naszego gościa tak szybko, okazało się jednak, że to on. Nie był jednak sam.
Była z nim jego, hmm, koleżanka? W zasadzie sam nie wiem jak określić tą relacje. Nie o tym jednak jest ten post.

Była z nim Ona.

Prawdziwa piękność, o takich jak ona śni się po nocach. Jeżeli w ogóle pozwoli Ci zasnąć...
Jest Azjatką. Z reguły nie jestem jakimś ich wielkim wielbicielem, ale jest w tej kwestii kilka wyjątków, a ona zdecydowanie do nich należy. Na samą myśl o promieniach słońca odbijających się od jej żółciutkiej cery jeży mi się włos na głowie. Pochodzi z Japonii, w Polsce mieszka od kilku lat. Rozmowa jakimś cudem potoczyła się tak, że mieliśmy okazję na trochę odłączyć się od grupy i spędzić nieco czasu sam na sam. I w tym czasie przeżyłem jedne najbardziej ekscytujących chwil mojego życia. Zadziwiające jest, że w tak krótkim czasie zdołała połączyć nas taka więź. Po kilkunastu minutach czułem się, jakbym znał ją od lat. Dotykanie jej przychodziło tak naturalnie, wiedziałem też, na ile mogę sobie pozwolić. Nawet różnica wieku, mimo, że dość spora (8 lat) nie dawała o sobie znać.

To jest to "coś", czego szukałem. Wiem, że nie będzie łatwo, ale znajdę sposób by stworzyć nam wspólną przyszłość. I wiem, że Ona będzie gdzieś tam na mnie czekać. Bo co ma robić?

Poznajcie moją miłość.

sobota, 25 maja 2013

Zaraz wracam.

I znów zniknąłem na długo - minął przeszło miesiąc od poprzedniego wpisu. Nie wiem kiedy zawita tutaj nowy post, ale wszystko wskazuje na to, że nieprędko. Męczy mnie parę spraw, które muszę w sobie jakoś zdusić. Nie opowiadam o wszystkim przyjaciołom, po części dlatego, że nie chcę im zawracać głowy pierdołami, po części ze wstydu. Z kolei pisanie o tym tutaj byłoby albo bez sensu, bo sięga to zbyt głęboko dla kogoś, kto nie zna mnie osobiście, nie chcę też ujawniać tu zbyt wiele. Z resztą, opisanie tego śmietnika w mojej głowie w formie, którą dałoby się czytać bez chęci wydłubania sobie oczu trwało by zbyt długo, o ile w ogóle jest możliwe. Zostawiam zatem dwie wersje robocze postów w spokoju, obiecuję was czytać i w zależnie od kondycji umysłu komentować.

Zaraz wracam.