środa, 18 lipca 2012

Coś się obijasz tam.

Jak zauważyła panna Anna, "coś się obijam tu". Mam ku temu powody. W zasadzie mógłbym skopiować i wkleić tu jakieś pięćdziesiąt procent poprzedniego posta mimo, że jest on sprzed dwóch miesięcy.

Kto choć raz na jakiś czas zagląda na mojego drugiego bloga ten wie, że tam jestem bardziej aktywny. Może po części dlatego tutaj piszę dużo rzadziej, ale jest też inny, ważniejszy powód.
Otóż ten blog nie jest mi już potrzebny.
Miałem problemy. Zawsze są jakieś problemy, choć niedawno to zrozumiałem.
Tak więc nadal je mam, ale już nie te same co pół roku temu. Wtedy było mi naprawdę ciężko i potrzebowałem miejsca, do którego nie będzie miał dostępu nikt "realny". Być może potrzebowałem miejsca, w którym zostanę oceniony przez kogoś obcego, ale teraz rozumiem, że tu chodziło o coś innego. Potrzebowałem zmiany i nowej oceny od samego siebie.

Przez to pół roku nauczyłem się więcej, niż przez wszystkie wcześniejsze lata zaczytywania się książkami, artykułami, opowieściami i doświadczeniami. Choć co ciekawsze, gdyby nie wyżej wymienione elementy zapewne nie nauczyłbym się niczego.
Ale co jeszcze ciekawsze, wszystko czego się nauczyłem można wyrazić w kilku prostych zdaniach.
I właśnie na tym polega wyzwanie, jakie rzuca nam życie. Zdania te bowiem są aż nazbyt proste i brzmią tak banalnie, że nikt w nie nie wierzy. Cieszę się, że zdołałem to zrozumieć w tak młodym wieku. Bo analogicznie przeszedłem dopiero niewielki fragment długiej i krętej drogi do doskonałości.

Ten blog nie przestanie istnieć. W miarę możliwości będę pisał tu coraz częściej i coraz bardziej treściwie.
Czyli oczekujcie więcej. Oczekujcie lepiej. Może też coś z tego wyniesiecie?