czwartek, 4 września 2014

Rock & Ride.

Macie lub mieliście kiedykolwiek jakiegoś idola? Osobę, której zazdrościliście dokonań, dobytku czy ogólnie stylu życia? Ja jako dzieciak miałem kilku. Widząc ich zawsze mówiłem, że chcę być taki jak oni, nieważne czy były to Motomyszy z Marsa, Żółwie Ninja, Iron Man czy Kapitan Tsubasa. Nieważne, że oni nie istnieli naprawdę. Byli też starsi koledzy, którzy nie wiadomo dlaczego byli uważani za bardziej "cool" od innych. Byli celebryci, będący bogami gówniarzy na całym świecie przez jeden film albo piosenkę, której teledysk trzeba było mieć na kasecie nagranej z MTV "u kolegi". Byli sportowcy, jak Tyson i Ali, w których bawiło się po lekcjach. Wszystkich łączyło jedno: Byli wyjątkowi. Inni niż wszyscy. Na swój sposób lepsi.
Sęk w tym, że tak naprawdę to tylko ludzie (no, nie licząc Motomyszy i Żółwi), którzy wcale nie są bardziej wyjątkowi od innych, a przynajmniej nie aż tak. Ale ten chudy, blady smarkacz siedzący we mnie wciąż chce swoją, czyli i moją osobą przebić ten jakże zawyżony poziom zajebistości.

Powodzi mi się całkiem nieźle. Mam pracę, na upartego można nawet powiedzieć, że związaną z moim zawodem. Poza tym są też postępy na drodze do otwarcia mojego biznesu. Niedawno kupiłem nawet własny samochód. I cholera, doceniam to wszystko, wiem jak bardzo powinienem się cieszyć ze swojej sytuacji. Ale wciąż czuję, że to wszystko za mało.

Chcę swój wymarzony motocykl. Chcę spakować plecak, wsiąść na niego i jechać. Nieważne dokąd najpierw. Potem dalej. Cały świat na mnie czeka, tak jak ja czekam na okazję by ruszyć w drogę. Chcę skakać ze spadochronem. Chcę licencję pilota. Chce jeździć swoimi wymarzonymi sprzętami. Chcę otworzyć bar, siłownię, warsztat i salon tatuażu. Chcę rozpieprzyć świat mody i zbudować go od nowa. Chcę siać wśród ludzi śmiech i radość. Chcę też pomagać. Tym, którzy sami sobie nie radzą, ale nie tym, którzy zasłużyli by gnić w samotności. Pokazywać innym jak dostrzegać dobro i piękno życia. Chcę czynić je właśnie takim. Chcę więcej. I chcę szybciej.

Wstyd mi przed sobą. Mam pełną świadomość faktu, że nie mam na co narzekać. Chociaż jeśli jednak mam, to chyba tylko na siebie samego.